Baza PESEL powinna być w public domain

Administracja państwowa, którą odziedziczyliśmy po komunistach była stworzona do tego, by wiedzieć wszystko o tym, co dzieje się w kraju, ale nie udostępniać nikomu niczego. Jednym z elementów tego systemu była baza PESEL, mająca w pierwotnych założeniach służyć zbieraniu „haków” na wszystkich obywateli PRL. Właśnie powstaje jej nowa wersja, PESEL2 a wraz z nią system metryczkowania obywateli, zwany PL.ID .

Także w innych zakresach było podobnie: agendy rządowe, realizując swoje cele, zbierają mnóstwo danych: urzędy skarbowe, ZUS, geodeci gminni, policja, urzędy stanu cywilnego – wszyscy coś notują, zbierają, każą wypełniać formularze. Bo chcą wiedzieć. Ale swoją wiedzą nie chcą się dzielić i ciągle wymyślają preteksty, by tego nie robić.

A gdyby postawić wszystko na głowie (albo z głowy na nogi)? Wróćmy do starego konceptu państwa jako „umowy społecznej”.

W tym pomyśle drogi nie są budowane po to, by ułatwić przemarsz wojsk w celu stłumienia powstania obywateli (nie łudźmy się: po to przecież budowane były rzymskie drogi czy niemieckie autostrady), ale po to, by ułatwić mieszkańcom załatwianie ich własnych interesów. W tym samym pomyśle adresy zamieszkania nie są zbierane po to, by ułatwić pobór do wojska (a skąd się wzięły meldunki i spisy powszechne?), ale by pomóc ludziom skontaktować się ze sobą. I tak dalej.

Podobnie jak autostrady mają teraz służyć obywatelom, a nie armiom, tak też i systemy informatyczne państwa powinny być budowane dla ludzi, a nie dla urzędników.

Zgadzamy się wszyscy, że trzeba płacić podatki, by było za co budować drogi. Zgadzamy się też, że z podobnych podatków należy finansować budowę centralnych systemów informatycznych, które będą służyć nam wszystkim, podobnie jak drogi. Jednak jeżeli coś już zostanie stworzone, to powinno to służyć wszystkim, a nie tylko armii, policji czy urzędnikom cywilnym.

Dlatego składam formalny wniosek: jeżeli Rząd Rzeczypospolitej Polskiej lub jakaś agenda samorządowa tworzy bazę danych, to ta baza danych powinna być udostępniana za darmo (po kosztach nośnika). Każdemu.

Brzmi przewrotnie? Zgadza się. Ale to właśnie jest zapisane w Dyrektywie Unii Europejskiej o Powtórnym wykorzystaniu Danych Sektora Publicznego.

W Dyrektywie zapisane są pewne wyjątki. Czas podjąć walkę z tymi wyjątkami.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Analizy, Pomysły biznesowe, Przyszłość Internetu. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.