Najnowsze nominacje rządowe (Suski, Dworczyk) pokazują, że stereotyp PiS jako partii plebejskiej, antyelitarnej, jest błędny. Dzielenie obozów władzy i opozycji według schematu: „chamy-panowie” to „gorzej niż zbrodnia – to błąd”, mówiąc Talleyrandem.
O tym, że szwagier premiera M. Morawieckiego to potomek elity przedrozbiorowej, podobnie jak prezes J. Kaczyński, już pisałem. Przyjrzyjmy się teraz najnowszym nominacjom w otoczeniu Morawieckiego, są to Marek Suski, szef Gabinetu Politycznego i Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera. Obaj blisko są związani z dawnymi elitami.
Poseł Marek Suski to prawnuk Władysława Suskiego (1869-1940), którego brat Lucjan ożenił sie z Marią Olszewską, siostrą cioteczną Jadwigi z Brzezińskich Jasiewiczowej, prababci Jarosława Kaczyńskiego oraz Stefana Olszowskiego, pradziadka Marka Rudnickiego (szwagra M. Morawieckiego). Dziadkowie ojczyści Władysława Suskiego mają nekrologi w „Kurierze Warszawskim” w 1852 i 1856 r. jako dziedzice dóbr Lipie Klasztorne w powiecie warszawskim. Ciekawszy jest jednak nekrolog babki macierzystej: „Bibianna z hr. Lanckorońskich Skarzyńska wdowa po kasztelanie Król. Pol.; zm. 14 III 1834 przeżywszy lat blisko 80”. To ni mniej ni więcej, tylko wnuczka wojewody rawskiego Wojciecha Lanckorońskiego i wojewodzianki Aleksandry z Załuskich, siostry słynnych braci biskupów, fundatorów Biblioteki Załuskich – pierwszej polskiej biblioteki narodowej!
Z kolei poseł Michał Dworczyk, nowy szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, jest zięciem Janusza Martyńskiego, w którym skupiają się dwie polskie – sprzeczne na pozór tradycje. Z jednej strony, po mieczu, jego dziadkiem był żydowski lekarz, Stanisław Markusfeld, który ochrzciwszy się, zmienił nazwisko na „Martyński”. Był on prapraprawnukiem Samuela Jakubowicza, od jego bogactwa zwanego „Szmulem Zbytkowerem”. Ten wielki bankier warszawski czasów Stanisława Augusta, to kwintesencja żydowskiej finansjery: właściciel części warszawskiej Pragi (od jego imienia nazwanej „Szmulowizną”), założyciel wielkiej dynastii. Najbardziej znane było potomstwo jego syna Berka, które przyjęło nazwisko Bergson, jak chociażby noblista Henri Bergson (prawnuk Berka), ale inne gałęzie również odziedziczyły wybitną pozycję w społeczeństwie polskim i nie tylko. Co ciekawe, poza korzeniami żydowskimi, Martyńscy są też potomkami płka Spirydiona Koiszewskiego, który był komendantem Narodowych Sił Zbrojnych w czasie Powstania Warszawskiego – dowodził NSZ-em na całą Warszawę!
Owe przykłady zgadzają się z wnioskami raportu prof. Macieja Gduli (Dobra zmiana w Miastku. Neoautorytaryzm w polskiej polityce z perspektywy małego miasta), wg którego tłumaczenie sukcesów PiS jako „populizmu” jest błędne. Nie będę go tu streszczał, ale zachęcę do lektury, jeżeli nie oryginalnego raportu, to przynajmniej jego omówienia w „Krytyce Politycznej”. Jeżeli ktoś mimo tej lektury nadal będzie używał kliszy „populizmu” i „antyelitaryzmu”, popełnia błąd. A w polityce błędów popełniać nie wolno.