Przed laty, jeszcze za życia mojej babci Zofii z Radzickich Minakowskiej, w papierach rodzinnych znalazłem następujący tekst o jej dziadku; nikt nie wiedział, skąd pochodzi, powstał zapewne w latach późnych dwudziestych lub trzydziestych (Władysław Jan Kanty Chmieliński zmarł 23 czerwca 1926, dokładnie 15 lat przed ślubem swej wnuczki, Zofii Radzickiej z Wacławem Minakowskim). Zachowałem we wszystkim oryginalną pisownię.
„Powstaniec 1863 r.
Władysław Chmieliński
W 1863 r. uczeń w wieku lat 18 opuścił szkołę i zaciągnął się do szeregów ochotniczych powstańców pod dowództwo Trąbczyńskiego. Brał czynny udział w bitwie pod Różanem w Łomżyńskim, powiatu pułtuskiego. Trąbczyński w bitwie tej zginął. Wówczas młodociany ochotnik został przydzielony do oddziału Kolbego i w bitwie pod Hromakowem był bardzo ciężko ranny: miał potrzaskany obojczyk i siedem cięć od szabli. Walka ta zakończyła się klęską Polaków. Po bitwie Rosjanie zabrali z pobojowiska swoich rannych oraz lżej rannych Polaków. Takich zaś, którzy nie dawali znaku życia, kłuli pikami, chcąc się przekonać, czy jeszcze żyją. Lecz młody powstaniec widocznie tego nie czuł, gdyż był zemdlony, tylko ślady czterech pik mówiły, że i jego kłuto. — Młody powstaniec przyszedł do przytomności dopiero w nocy. Zdawało mu się, że go ktoś szarpie, lecz w kilka minut znowu popadł w omdlenie. Jak się potem okazało, jacyś ludzie zdzierali odzież z rannych i nieżywych. Gdy po raz drugi wrócił do przytomności świtało już i przy rannym świetle młody powstaniec spostrzegł, że jest tylko w bieliźnie, a na piersiach brak mu ryngrafu z Matką Boską Częstochowską, który mu zawiesiła matka, gdy szedł walczyć. Powoli, ostrożnie zaczął się czołgać ku pobliskim krzakom, chcąc się ukryć przed wrogiem. Na szczęście polną dróżką przejeżdżał poczciwy wieśniak Polak i ten, widząc ciężko rannego młodego powstańca, rozejrzał się, czy gdzie w pobliżu nie ma Rosjan, a potem włożył rannego na wóz, przykrył paltem i słomą i bocznymi dróżkami dowiózł do domku, gdzie był ukryty szpital dla powstańców. Tu zaopiekowali się rannym lekarz i zakonnice. Gdy ranny czuł się lepiej, opowiedział zakonnicy, która go pielęgnowała, o bitwie, w której brał udział i żalił się, że gdy leżał zemdlony, zabrano mu ryngraf z Matką Boską, który mu ocalił życie, bo osłabił uderzenie szabli kozackiej w piersi. Zakonnica wysłuchała zwierzeń powstańca w milczeniu, potem wyszła, a wróciwszy po chwili, przyniosła ryngraf z Matką Boską, pytając powstańca, czy to nie ten sam. Powstaniec uradowany potwierdził. Zakonnica opowiedziała mu, że parę dni temu oddała jej to jakaś wieśniaczka, jako rzecz świętą. Tak więc dziwnym trafem ryngraf dostał się znów w ręce właściciela i pozostał już odtąd w rodzinie powstańca, jako pamiątka nawet po jego śmierci.
Gdy ranny powstaniec wyzdrowiał, dano mu papiery na nazwisko jakiegoś powstańca, który umarł w tym szpitalu, ale o którym Rosjanie nie wiedzieli, że brał udział w powstaniu i ukryto go w jakimś dworze, gdzie pracował, jako pomocnik przy gospodarstwie. Później wyjechał stamtąd na inną posadę, ukrywając się przez 15 lat pod przybranym nazwiskiem, bo jego własne nazwisko, jako powstańca, było zbyt znane Rosjanom, a za udział w powstaniu groziła mu kara zesłania na Syberię. Dopiero po 15 latach wrócił powstaniec do własnego nazwiska, wrócił dlatego tak późno, że dopiero po latach Rosjanie przestali surowo karać za udział w powstaniu”.
Genealogia Władysława Chmielińskiego jest tutaj: http://www.sejm-wielki.pl/b/mi.160. Był synem Józefata Hieronima Chmielińskiego, adwokata w Płocku a potem notariusza okręgowego w Sieradzu. W tymże Sieradzu urodził się Władysław 26 X 1846. W czasie wspomnianej bitwy miał więc niecałe 17 lat. Ojciec jego już wówczas najprawdopodobniej nie żył, żył za to stryj – Antoni Arkadiusz Chmieliński, architekt, autor m.in. stojącego do dzisiaj kościoła w Radzanowie pod Płockiem. Władysław ożenił się dopiero po wyjściu z konspiracji: 7 X 1880 w Nasielsku poślubił 16-letnią Jadwigę Śmiodowską z niedalekiego Śmiodowa (dziś Śniadowo w parafii Cieksyn), urodzoną już po upadku powstania (25 IX 1864). Jadwidze dano było za to przeżyć kolejne powstanie – zmarła jesienią 1944 w obozie w Pruszkowie pod Warszawą…
Jedną z ich córek była moja prababcia, Stanisława z Chmielińskich Radzicka, urodzona w Świerkowie pod Nasielskiem 27 IX 1884.