Tydzień temu miały miejsca trzy spektakularne odejścia z Onet.pl zaraz potem równie spektakularne odejście z Google. Cztery przypadki, o których mówię, dotyczyły osób głęboko związanych z procesem projektowania i uruchamiania nowych serwisów. Przypadków onetowych opisywał nie będę, ale nie mogę się oprzeć zestawieniu ich z odejściem Douglasa Bowmana ze stanowiska Visual Design Lead w Google.
Douglas Bowman odpowiadał za to, nad czym jest zawsze najwięcej sporów: wygląd serwisów. Każdy używa Internetu i wszyscy uważają, że się znają na estetyce. Niestety, w sytuacjach gdy gust jest względny, w takich dyskusjach zazwyczaj wygrywa ten, kto głośniej krzyczy. Bowman jest (podobno) wybitnym grafikiem, o (podobno) doskoanałej intuicji i (podobno) wielkim doświadczeniu. Niestety, życie pokazuje, że każdy, kto doszedł do odpowiedniego poziomu menedżerskiego myśli o sobie tak samo.
Receptą na względność jest bezwzględny pomiar. W Google, które jest bardzo proste wizualnie, mierzyć jest łatwo. Dlatego w swoim liście pożegnalnym Bowman skarży się, że kiedy rozpoczęła się dyskusja, jakiego odcienia koloru niebieskiego należy użyć, decyzja firmy było: „weźmy 41 odcieni błękitu i przetestujmy je na użytkownikach”. Kiedy indziej, gdy decydowano o grubości ramki, kazano mu udowodnić, dlaczego ramka 3px jest lepsza niż 4px.
Ten opis rzuca ciekawe światło na pojawiające się bez przerwy informacje postaci „Google testuje wyświetlanie favicon przy AdWordsach” albo „Ktoś widział, że Google pokazuje pasek serwisów w lewej kolumnie, a nie na górze”. Tymczasem to jest po prostu ich styl projektowania, podobny do ewolucji w świecie biologicznym: robi się kilkadziesiąt mutacji i sprawdza się, czy któraś z nich nie okaże się lepiej przystosowana niż forma starsza. Zazwyczaj okazuje się, że wersja wcześniejsza jest najlepsza, ale bywa różnie…
Artyści protestują przeciw takiemu traktowaniu, bo podważa to ich autorytet. Ale w Google autorytetem nie są artyści, tylko liczby. Bowman miał prawo czuć się w takim otoczeniu człowiekiem nie na miejscu. Na pewno jego osobista wiedza i osobiste doświadczenie mogą być lepiej wykorzystane w innym miejscu. O ile faktycznie jest taki dobry.