Mamy zimę i kryzys. Wszyscy się cieszą, że wreszcie mamy porządną śnieżną zimę i wszyscy psioczą, choć mają zbawienny, oczyszczający kryzys gospodarczy.
Trzeba być kretynem, by walczyć z zimą. Brak zimy oznacza brak lata: całoroczną miałkość. Zima bez mrozu oznacza, że latem wszystkie drzewa są zeżarte przez robactwo. Gdyby zwalczyć zimę i uśrednić temperaturę, lato nie dawałoby nam radości.
Można (i należy) walczyć ze skutkami zimy: ogrzewać mieszkania, odśnieżać ulice… Ale walka z zimą jako taką to kretyństwo. Zima jest niezbędna!
Tak samo jest z gospodarką. W czasach prosperity powstało wiele wspaniałych przedsięwzięć, które mogły się rozwijać, bo nie było twardej konieczności zarabiania i ochrony przed niekorzystnym otoczeniem. Ale jednocześnie pojawiło się mnóstwo pasożytów – przedsięwzięć, które nie mają sensu, nie są nikomu potrzebne, ale służą do wyłudzania pieniędzy.
Pozwólmy wymarznąć robactwu!
Robactwo będzie się darło, że umiera, że błaga o litość… Jest w tym dobre, zwłaszcza że nic innego nie potrafi. Nie dajmy się!