Premier Leszek Miller to jedna z najważniejszych postaci polskiej polityki ostatnich 30 lat. Cieszy więc bardzo, że udało się go dołączyć do naszej genealogii. Możemy już teraz policzyć, jak blisko jest skoligacony z Jarosławem Kaczyńskim, Zbigniewem Ziobrą czy swoim następcą w funkcji przewodniczącego SLD, Włodzimierzem Czarzastym. Udało się wyjaśnić pochodzenie nazwiska: L. Miller to prawnuk Eliasza, syna Mośka i Sury Millerów, urodzonego w 1840 r. w Kutnie.
Związki rodzinne pana premiera Leszka Millera z przedstawionymi wyżej osobami są bardzo odległe. Jeżeli liczyć liczbą łóżek między L.M. a Jarosławem Kaczyńskim (przypominam że „łóżko” to relacja rodzic-dziecko lub małżonek-małżonek), tych łóżek trzeba by 48. Do Zbigniewa Ziobro („dla mnie jest pan zerem”) aż 56. Do Włodzimierza Czarzastego też 48 (Czarzastego oficjalnie w genealogii nie mam, bo nie podaje publicznie danych o swoich rodzicach; ale mam jego bliską rodzinę). Z osób opisanych w Polskim Słowniku Biograficznym p. p. L. Millerowi najbliżej do znanego socjalisty Wincentego Stawińskiego (1907-1955). Pochodzili z tych samych okolic (Stawiński był posłem z PPS w pierwszych latach PRL), ale i tak dzielą ich 22 „łóżka”. Nic więc dziwnego, że „waga koligacji” L.M. to jedynie 27. To prawdziwy człowiek „z ludu”, bez związków ze starymi elitami. Ale…
No właśnie – co z tym żydowskim pochodzeniem? Gdy L. Miller był premierem a A. Kwaśniewski prezydentem, to o Kwaśniewskim „mówiło się”, że ma pochodzenie żydowskie. Jak więc to wygląda w konkretach?
Wygląda otóż bardzo konkretnie. W Nieborowie (tam, gdzie pałac Radziwiłłów), 18 kwietnia 1869 (lada chwila będzie 150. rocznica)! Ochrzczony został Eliasz Miller. W akcie chrztu (moje swobodne tłumaczenie z rosyjskiego) czytamy:
Nieborów. Działo się w Nieborowie 18 kwietnia 1869 r. o 10:00 rano. Pojawił się osobiście starozakonny Eliasz Miler, lat 28, w towarzystwie Jana Księżopolskiego, dzierżawcy majątku poduchownego, lat 40, i Ignacego Wodnickiego, organisty tutejszej parafii, lat 27, zamieszkałych w Nieborowie i przedstawił nam serdeczne życzenie przyjęcia wiary rzymskokatolickiej, przedstawiając pismo warszawskiego rzymskokatolickiego konsystorza z 21 I b.r., nr 173, adresowane do tutejszej parafii w Nieborowie, jako że Miller dobrowolnie uczynił przed wójtem gminy Sułki powiatu kutnowskiego deklarację przyjęcia wiary chrześcijańskiej i że życzeniem jego jest uczynić wszystko co należy i nauczyć się tego, co należy by przyjąć chrzest święty. Na tej podstawie urzędnik stanu cywilnego wymienionemu Millerowi w obecności wymienionych świadków zadał należne pytania, na które Miller odpowiedział następująco: Ja, Eliasz Miller, urodziłem się w mieście Kutno, z Mośka Millera i Sure Francuz, starozakonnych małżonków, 15 III 1840. Byłem żonaty z Jachet z domu Jakob, która pozostaje przy wierze żydowskiej, której udzieliłem żydowskiego religijnego rozwodu 21 III w mieście Płocku. Dzieci żadnych nie miałem. Do przyjęcia chrześcijańskiej rzymskokatolickiej wiary miałem od młodości swojej szczególną skłonność i nikt przyjęcia jej na mnie nie wymusił. Potem przy chrzcie świętym odprawionym tego dnia przez księdza Walentyna Swinarskiego, proboszcza parafii Nieborów, przyjął imię Aleksander, a rodzicami jego chrzestnymi byli Jan Koperski i Karolina Surowiecka. Akt ten obecnym przeczytany, przez nas i przez nich podpisany.
A oto rzeczone podpisy, w tym także „A. Miller” (czyli dawnego Eliasza, a obecnie Aleksandra Millera):
Niecały rok później, A. Miller, już jako katolik, mógł się ożenić powtórnie. 15 II 1870 w kolegiacie w Łowiczu wziął ślub z Florentyną Muszyńską, a jeszcze w tym samym roku, 25 grudnia, urodziła im się córka Teofila Aleksandra. Przy tej okazji zapisano, że ojciec był krawcem. Ten sam zawód podano też przy chrzcie kolejnego dziecka, Jana Millera, urodzonego także w Nieborowie, 30 XII 1872. Jan miał syna Floriana, który urodził się 5 V 1908 w Warszawie, przy ulicy Rycerskiej (dom nr 285 wg ówczesnej numeracji). Gdy Jan go zgłaszał, podał zawód: „szewc”. No a synem Floriana jest Leszek Cezary Miller, ur. 3 VII 1946 w Żyrardowie.
I teraz – skąd te powiązania z Wielką Genealogią. W 2014 r. w czasopiśmie „Przeszłość demograficzna Polski” opublikowałem artykuł o tym, że w przykładowej parafii Kampinos wszyscy „tubylcy” to jedna rodzina (Marek J. Minakowski, Gęstość sieci koligacji w parafii Kampinos w XIX wieku, w: „Przeszłość Demograficzna Polski” 35 (2014), ss. 65-74 http://pdp.wuwr.pl/preview/4896). Artykuł ten umieściłem także tutaj, jako Jak to dawniej ludzie żyli wśród samych kuzynów i jak to zmierzyć. Związki rodzinne z Leszkiem Millerem mamy po jego matce, Annie Dudkiewicz, której matka Marianna Kaźmierczak (czy Kazimierczak, zresztą podobnie jak przodkowie Angeli Merkel z domu Kasner/Kaźmierczak) była chłopką z parafii Pszczonów. A że kogoś tam już kiedyś miałem z Pszczonowa, to i powiązanie udało się znaleźć. Odległe bo odległe, ale zawsze.
No a co do żydowskiego pochodzenia? Cóż, gdyby żydowski krawiec Eliasz Miller nie postanowił się ochrzcić, mając od dzieciństwa szczególną skłonność do wiary katolickiej, to jego potomkowie zostali by pewnie w komplecie wymordowani przez Niemców około 1942 r. A dzięki tej szczególnej skłonności, która zaowocowała chrztem dokładnie 150 lat temu, mógł się narodzić w 1946 r. premier Rzeczypospolitej Polskiej, Leszek Cezary Miller. Nasz, swojski, katolicki… no, powiedzmy.