Jak smutna Sara została najpopularniejszą harfistką polskiego internetu

Strona Feelings of Sara ma obecnie na Facebooku 2035 fanów, a na YouTube 129 subskrypcji. Inne polskie strony harfowe mają w najlepszym razie 1/3 tego. A jeszcze kilka miesięcy temu Sara nie miała siły grać, chciała rzucić szkołę muzyczną, a siedząc przy harfie płakała. Ba – dotarcie do szkoły muzycznej (10 minut rowerem od domu) było dla niej nadludzkim wysiłkiem, często niemożliwym do wykonania. Jak to się stało?

(Poniższy tekst napisaliśmy wspólnie: Sara Minakowska z tatą, Markiem J. Minakowskim. Sara go autoryzowała i naniosła ostateczne poprawki. Piszemy go w trzeciej osobie ze względów redakcyjnych)

Sara wpada w głęboki dół

Sara grała na harfie od ponad trzech lat, najpierw intensywnie uczyła ją prywatnie zawodowa harfistka, p. Katarzyna Zabielska, a potem trafiła do szkoły muzycznej w Krakowie (na ul. Józefińskiej w Podgórzu), gdzie szło jej bardzo dobrze. Niestety, w II połowie roku 2018, gdy miała 12 lat, objawiła się u niej depresja powiązana z lękiem społecznym (obie choroby leczy się tymi samymi lekami i podobną terapią, więc nie wnikajmy w szczegóły diagnozy). Sara była wiecznie smutna, codziennie płakała i zupełnie straciła wiarę w swoje możliwości. Czuła, że jest do niczego, a życie nie ma sensu. Była też przekonana, że wszyscy uważają ją za głupią, wciąż czuła się winna i czuła, że za wszystko musi przepraszać. Wciąż też źle się czuła i prosiła o zwolnienie z lekcji. Gdy przychodziła ze szkoły do domu, około 14:00, siadała w fotelu i nie miała już na nic siły. Mogła znaleźć siłę, by zagrać na komputerze lub posłuchać YouTube, ale nic ponad to. Chodziliśmy po lekarzach, robiliśmy badania, od hormonalnych, przez ewentualne niedobory mikroelementów czy krwi, wreszcie boreliozę. Okazało się że jest absolutnie zdrowa. Lekarze-interniści zostawili jedną możliwość: problemy psychiczne. Ostatecznie w styczniu trafiła pod opiekę lekarza-psychiatry dziecięcego, który zapisał jej antydepresanty i psychoterapię.

Sara zaczęła odżywać. Ale pozostał problem z graniem: Sarę bardzo stresuje, gdy ktoś ją ocenia. W podstawówce nie jest to problemem, bo chodzi do szkoły waldorfskiej, gdzie nie ma ocen tradycyjnych ani rywalizacji. Nikt nie walczy o średnią na koniec roku ani o świadectwo z paskiem, bo… jeżeli nie ma ocen, to nie ma też średnich ani pasków. Za to szkoła muzyczna jest zbudowana na rywalizacji, konkursach, ocenach, przesłuchaniach i egzaminach. Sama świadomość, że ktoś być może będzie niezadowolony z tego, jak Sara zagra, sprawia, że Sara boi się grać. A więc boi się także ćwiczyć, bo ćwiczenie oznacza granie tego, co będzie na egzaminie. A więc już ono samo przypomina o tym, co przeraża. Sara bojąc się egzaminu, bała się także usiąść do ćwiczeń przy harfie. Tata jeździł z nią do szkoły muzycznej, Sara siadała przy instrumencie, gdy miała salę zarezerwowaną dla siebie… i siedziała, nie będąc w stanie zacząć grać. I tak przez godzinę, płacząc przy tym od czasu do czasu. Nieraz czuła, że ręce ma „drewniane”, jakby od miesięcy w ogóle nie grała.

Szukamy wyjścia

Zdarzało się jednak, że Sara nie mogąc ćwiczyć tego co zadane, zaczynała grać coś swojego. I wtedy płynęły melodie, które tacie Sary bardzo się podobały. Żal mu było, że giną bezpowrotnie, gdy harfa ucicha. Kilka razy wyciągał telefon, żeby nagrać to, co słyszał.

Sara, jak chyba wszyscy chorzy na depresję, miała problem ze zmobilizowaniem się do czegokolwiek, do zwykłych codziennych zadań. Podręczniki (jak ten: Czy mam depresję i co mogę na to poradzić?) radzą, żeby zacząć od cieszenia się z małych sukcesów. Choćby takich, jak wstanie rano z łóżka. Tata zaczął w głowie „łączyć kropki”. A więc:

  • Sara powinna więcej grać na harfie (tzn. choć trochę ćwiczyć, żeby jej nie wyrzucili ze szkoły muzycznej);
  • Sara nie jest w stanie grać tego, czego od niej wymagają, ale lubi improwizować;
  • Sara godzinami „siedzi na YouTube” i to jest teraz jej drugi (albo i pierwszy?) dom;
  • Trzeba się cieszyć z małych sukcesów, żeby Sara cokolwiek była w stanie robić systematycznie;
  • Improwizacje Sary są miłe do słuchania, żal, żeby przepadły, a warto by słyszeli to inni.

Po drodze zdarzyła się jeszcze inna rzecz: nasz sąsiad na wsi (mamy dom na wsi pod Tuchowem, gdzie spędzamy wakacje i cieplejsze weekendy) jest nauczycielem muzyki w miejscowej podstawówce, ale dodatkowo ma kapelę z kolegami, gdzie gra na wiejskich imprezach. Na jedną z takich imprez zaprosił Sarę. Sara grała, wszystkim się podobało, ale okazało się, że z nagłośnieniem harfy jest duży problem. A to dlatego, że Sara gra bardzo cicho.

To, że Sara gra bardzo cicho, to nie jest wina harfy, ale problem Sary, która boi się, że ktoś ją usłyszy. Nie jest w stanie publicznie krzyknąć (chyba że w silnym stresie), nie potrafi też głośno grać. Ma blokadę, którą się określa jako „cechy mutyzmu wybiórczego”. Trzeba więc było zrobić coś z naszą harfą, by było ją słychać. W tym celu tata zamówił w Ameryce zestaw czterech mikrofonów kontaktowych (piezoelektrycznych) – takich, jakie montuje się w gitarach akustycznych (ale gitarze wystarczy jeden taki, bo ma mało strun, a wszystkie są obok siebie). Zanim „pickup” przyleciał z Seattle minęło kilka tygodni, ale w końcu dotarł. Po kropli Super Glue (był w zestawie) na każdy mikrofon, potem wywiercenie otworu w podstawie harfy (wiertarką, nie była w zestawie) i teraz harfa brzmi tak, że na wiejskich dożynkach w Olszynach było ją słychać na całym stadionie. Jak Sara gra cicho, to się ją podkręca i już. Nie ma ucieczki.

Pierwsze kroki

8 maja Sara przyszła do domu i usłyszała od taty, że założył jej kanał na YouTube. Teraz ona też będzie „jutuberką”. Sara, namówiona przez tatę, nagrała coś, co tacie wydało się piękne. Okazało się, że YouTube nie pozwala na publikowanie po prostu dźwięku, musi być film. Trzeba było więc z pliku dźwiękowego zrobić film. W tym celu tata podłożył nieruchome zdjęcie Sary i wygenerował film w Windows Media Playerze. Wrzuciliśmy to na YouTube i to był pierwszy dzień.

Kolejne dni przynosiły takie nagrania, a w weekend nagraliśmy filmy telefonem. Nie umieliśmy wtedy jeszcze miksować dźwięku pochodzącego z dwóch źródeł – potrzebowaliśmy do tego paru tygodni. Pomogły tu ptaki. Okazało się bowiem, że gdy w weekendy nagrywamy na wsi, a jest wiosna, słychać wokół piękny, głośny śpiew ptaków. Mikrofony kontaktowe wklejone do harfy nie słyszały tego śpiewu, ale nagrywał się on w tym telefonie, w którym rejestrowany był film. Szczęśliwie udało się znaleźć darmowy program do montowania takich filmów – Lightworks. Nauka Lightworksa nie była prosta, ale w końcu wypracowaliśmy technikę: tata miał starego iPhone’a 5s, który podpinamy do harfy jako magnetofon (przez przejściówkę iRig 2). „Normalny” iPhone taty (model 7) rejestruje film i dźwięki otoczenia. Po zgraniu filmu i dźwięku na komputer, montujemy w lightworksie film z dwiema ścieżkami dźwiękowymi tak, żeby harfa była głośno, a dźwięki otoczenia – na tyle, na ile są ciekawe. Próbowaliśmy dogrywać do tego inne obrazy (da się), ale ostatecznie doszliśmy do wniosku, że naszą specjalnością są utwory nagrywane jednym ciągiem, gdzie Sara siada do harfy, zaczyna grać, a potem gra do końca bez cięć. Co najwyżej wycinamy początkowy fragment, jeżeli Sara kilka razy próbuje zacząć, a potem zaczyna od nowa.

Chcielibyśmy tu podziękować bardzo serdecznie p. Czesławowi Mozilowi (Czesław Śpiewa). Jesienią 2018 r. nagrywał on płytę z uczniami szkół muzycznych, na której znalazła się też piosenka „A dzieci spać”. Czesław śpiewał, a grali harfiści z klasy p. Agnieszki Greli-Fedkowicz, w tym Sara. Do tego w Radiu Kraków nagrany został teledysk, trwający 2 minuty, na którym Sarę widać np. około 22 sekundy, czyli tutaj. Ten dwuminutowy utwór muzyczno-filmowy był nagrywany przez 6 godzin, a tata miał okazję być wtedy przez cały czas. Ogromnie dużo dała nam ta lekcja, naprawdę ogromnie.

Zaczęliśmy nagrywanie 8 maja na YouTube, ale 4 czerwca Sara ukończyła 13 lat. A co za tym idzie – od tego dnia miała prawo do posiadania konta na Facebooku (tak mówi regulamin FB). W dniu urodzin założyła więc tam konto, a skoro tak, to za jednym zamachem powstała też strona Feelings of Sara, na której początkowo były umieszczane filmy z YouTube, ale po radach fachowców zdecydowaliśmy się wrzucać kolejne nagrania równoglegle na oba serwisy. 19 czerwca zaczęły się wakacje – a co za tym idzie przenieśliśmy się na wieś, gdzie swobodnie można codziennie nagrywać filmy. Tak się to nam spodobało, że w krakowskim mieszkaniu też przygotowaliśmy sobie miejsce na studio nagraniowe i wygląda na to, że nie będziemy już nigdy musieli podkładać pod muzykę statycznych zdjęć, ale w ciągu roku szkolnego również będziemy kręcić filmy.

Sto nagrań później

Tych nagrań jest już ponad sto. Codziennie jedno, przez trzy i pół miesiąca. Były tylko dwie przerwy – raz, gdy Sara w czerwcu z klasą wyjechała (bardzo niechętnie) na pięciodniową szkolną wycieczkę do Gdańska, a drugi, gdy była na czterodniowych warsztatach harfowych w Lanckoronie w lipcu. W tym drugim przypadku grała dużo, ale harfa nie nocowała w domu, więc nie dało się za bardzo nagrać (ale jest nagranie z koncertu finałowego).

To codzienne kręcenie filmów ma kolosalne wartości terapeutyczne – Sara teraz nawet w wakacje musi codziennie przynajmniej na chwilę zadbać o siebie, ubrać się ładnie i uczesać, co dla człowieka, który poprzednie wakacje praktycznie przespał (Sara kładła się wtedy spać o 23:00 a wstawała o 13:00) jest bardzo ważne. Wręcz można powiedzieć, że samo to jest sukcesem. Na szczęście się okazało, że o ile Sara wciąż bardzo boi się ludzi (nawet rodziny czy przyjaciół) kiedy są blisko, o tyle w ogóle nie boi się ich, gdy są po drugiej stronie kamery. Nawet jest w stanie czasem coś do nich powiedzieć (choć wciąż bardzo rzadko i bardzo mało).

Rola taty

Trzeba przyznać otwarcie, bo jest to rzecz znana publicznie, że tata Sary znał się kiedyś bardzo dobrze na promocji w Internecie, w tym zwłaszcza w mediach społecznościowych. Był to jego zawód, miał też znaczne sukcesy w prowadzeniu kampanii społecznych (vide: Powstanie styczniowe 2010: moja dekonspiracja). Było to bardzo dawno, ale trochę doświadczenia i możliwości pozostało. Jednak – wbrew głosom zawistnych – rolą taty w tym przypadku było odnalezienie diamentu, oszlifowanie go i pokazanie go innym. A diamentem tym była pomysłowość i kreatywność Sary. Tata owszem, pomaga wybrać miejsce, ustawia kamerę (swojego iPhone’a), czasem kręci nią w czasie nagrania, a potem razem z Sarą (a często sam) montuje obraz z dźwiękiem, jednak to Sara ma zawsze głos decydujący w sprawie tego, gdzie i kiedy chce dziś zagrać. No i tata nie ma żadnego wpływu na to, co i jak będzie grane. Może co najwyżej (za zgodą Sary) wyciąć początkowy lub końcowy fragment utworu, przed jego publikacją. A więc robi znacznie mniej, niż normalny menedżer normalnego zespołu muzycznego. To Sara jest kompozytorem, dyrygentem, wykonawcą i to Sara ostatecznie decyduje o publikacji utworu. Ona też zatwierdza wszystkie teksty (nawet jeśli sama ich nie pisze) i mając pełny dostęp administracyjny do wszystkich stron, kont i kanałów może w nich grzebać do woli. Tata po prostu zdejmuje z Sary tę część obowiązków, których nie musi ona wykonywać jako artystka.

Tym, co naprawdę tata Sary twórczo wnosi w Feelings of Sara, jest jego doświadczenie z pracy nad strategią firmy Onet.pl (w czasach, gdy jeszcze należała do grupy ITI). Chodzi tu o umiejętność przekształcenia naszych słabości, by stały się naszymi przewagami konkurencyjnymi. Bo Sara jest inna niż pozostali polscy harfiści; w normalnych warunkach mogłoby to oznaczać „jest gorsza” (choćby dlatego, że nie jest w stanie systematycznie ćwiczyć, nie potrafi śpiewać, a nawet ogromną trudność sprawia jej ukłonienie się publiczności, gdy wszyscy na nią patrzą). Ale to samo, co mogłoby jej uniemożliwić granie w normalnych warunkach, przy umiejętnej zmianie reguł może stać się tym, co czyni ją niezwykłą, niepowtarzalną, a przez to „lepszą” od tych, którzy nie mają tych „wad”. Kto nie wie, o co chodzi, niech obejrzy na TED prezentację beznogiej biegaczki Aimee Mullins My 12 pairs of legs. Możliwość ponownego wykazania się w branży innowacyjnej (a Feelings of Sara jest tu niewątpliwie innowacją) jest dla taty ogromną frajdą.

Najpopularniejsza w polskim internecie

Odnaleźliśmy trochę kont i stron na Facebooku i YouTube poświęconych harfie. Jednak ku naszemu zaskoczeniu wyglądają one blado w porównaniu z wynikami strony Feelings of Sara na Facebooku.  Jak to możliwe, że trzynastolatka, od czterech lat grająca na harfie przegoniła profesjonalistów i starszych kolegów?

Wydaje nam się, że chodzi o to, że harfiści z natury są mało znani. Zwykle harfa stoi nieużywana pod ścianą w filharmonii – jest duża, ozdobna i ładnie się prezentuje, ale mało utworów symfonicznych zawiera partię harfy. Tym bardziej – harfiści bardzo mało mają okazji grać jako soliści. Harfistki grywają na ślubach i weselach, czasami są występy kameralne, jednak szans do zabłyśnięcia jest bardzo mało.

Co gorsza – szkoły muzyczne kształcą muzyków na rzemieślników. Muzyk ma dobrze zagrać to, co ma w nutach, dokładnie tak jak jest w nutach i jak życzy sobie dyrygent. Miejsce na improwizacje jest tylko w jazzie i… u organistów, którzy w czasie mszy (na dziękczynienie czy po pieśni na wyjście) mogą sobie pozwolić na długie solowe występy, grając co im do głowy przyjdzie.

Dlatego harfistów improwizujących praktycznie nie ma. W szkole harfistów uczy się przede wszystkim biegłości w palcach, trzeba sprawnie grać etiudy czy inne utwory napisane przez kogoś obcego, zwykle dawno temu. Biegłość w palcach oznacza granie z pamięci, a osiąga się ją przez wielokrotne (godzinami) granie tych samych fragmentów, aż palce same będą to potrafiły.

Tymczasem Sara ćwiczy obecnie zupełnie inną umiejętność, angażującą zupełnie inne obszary mózgu – uczy się grać to, co słyszy we własnym sercu, grać tak jak słyszy, dźwięk za dźwiękiem. To jest coś, czego w szkole muzycznej się nie uczy, co jest jej własnym wynalazkiem i nawet jeżeli ktoś inny też tak gra, to Sara gra to, co wymyśliła zupełnie samodzielnie. Nie wzoruje się na żadnym stylu muzycznym (choć tacie to przypomina muzykę relaksacyjną w stylu New Age), ale gra tak, bo tak lubi.

Od strony wizualnej nasze nagrania mogą się kojarzyć z absolutnymi liderkami w „branży harfowej” – siostrami Camille i Kennerly Kitt („Harp Twins”). Jest tu jednak podstawowa różnica w repertuarze: Camille i Kennerly grają prawie wyłącznie cudze utwory muzyki popularnej (tzw. covery), aranżując je na dwie harfy. Sara coverów nie gra wcale, gra tylko samą siebie.

Konkurenci

Dziwnie nam jest określać innych harfistów mianem konkurentów – wolelibyśmy mówić o nich „przyjaciele”. Ale muzycy (jak i sportowcy) niestety tak mają, że wciąż ze sobą konkurują, chociażby o pozycję na listach przebojów albo o miejsce na dyplomie laureata konkursu. Przyjmijmy zatem, że konkurentami nazywamy nie tych, z którymi walczymy, ale tych, z którymi się porównujemy.

Polskie strony harfowe na Facebooku

Niektóre zagraniczne strony harfowe na Facebooku

Harfowe kanały na YouTube

Autorzy:

Sara Minakowska, lat 13, harfistka
Marek Jerzy Minakowski, lat 47, tata harfistki

Ten wpis został opublikowany w kategorii Analizy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na Jak smutna Sara została najpopularniejszą harfistką polskiego internetu

  1. Feelings of Sara pisze:

    Brawa dla taty za zaangażowanie i dążenie do celu , brawa dla Sary że gra sercem ,a nie to co jej każą !Mielismy podobny problem z naszym synem ,zaciąl sie w piątej klasie ,nie wychodzil z domu ,miał nauczanie indywidualne, unikal kolegow ,rodzinę . Pózniej w liceum za namowa szkolnej pani psycholog zaczął chodzić na zajęcia i powoli się przyzwyczail do koleżanek i kolegów . Teraz ma już 22 lata !
    Może Sara potrzebuje jeszcze troche czasu aby przelamac w sobie swoje blokady, nic na siłę ,ważne że gra ,a gra wspaniale .
    pozdrawiam
    Waclaw Stiebal

  2. Dziękuję za tę historię i za piękne koncerty Sary, które mogłam oglądać i słuchać. Jej muzyka porusza serca – jest piękna bo płynie z głębi duszy…Życzę powodzenia i czekam na następne filmy z muzyką Sary,która skradła mi serce. ❤Pozdrawiam.

  3. anuszka pisze:

    Czy Sara przypadkiem nie jest w spektrum autyzmu (np. zespół Aspergera)?

Skomentuj anuszka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.