Miałem nadzieję, że jak demografia jest częścią socjologii, tak socjologia historyczna to coś szerszego od demografii historycznej, choć do niej podobnego. Że socjologowie historyczni to ludzie, którzy stosują metody socjologii do tego, by mierzyć społeczeństwa dawne. Ale się zawiodłem i mam poczucie, że socjologia historyczna to historiozoficzna paplanina.
30 lat temu zacząłem studia filozoficzne na UJ. Już wtedy (początek lat 90.) postmodernizm był tam traktowany jako niemodna zabawa dla emerytów. Przyjeżdżał stary Derrida, coś wygłaszał, ale nikt go nie traktował poważnie. To było ćwierć wieku po tym, jak ludzie lądowali na Księżycu i ćwierć wieku po rewolucjach, które robili “baby-boomersi” (pokolenie naszych rodziców). To było coś, przy czym się ziewa.
Jako temat badań (praca magisterska, potem doktorat) wybrałem historię logiki matematycznej w starożytności. Podszedłem do niej ilościowo. Chcąc rozstrzygnąć hipotezę, czy istotnie Arystoteles był autorem pierwszego w dziejach podręcznika do logiki (a więc prekursorem informatyki), zebrałem wszystkie wystąpienia argumentacji formalnej w tekstach greckich przed 350 r. p.n.e. Po prostu przeczytałem po grecku wszystko, co ostało się z tego, co przed Arystotelesem napisano. Zebrałem, przeprowadziłem formalizację, pogrupowałem, policzyłem i ustaliłem wnioski. Założenia pracy przedstawiłem na międzynarodowym kongresie logiki, metodologii i filozofii nauki we Florencji (1995), a wnioski na kolejnym, w Krakowie (1999).
Potem przez kilkanaście lat pracowałem w biznesie, tworząc Onet.pl (ostatnio jako chief scientist). Tam praktycznie się uczyłem, jak osiągać efekty mierzalne i jak mierzyć różne rzeczy (od wyników finansowych po pomiary oglądalności czyli zadowolenia czytelników). Od dziesięciu lat zajmuję się znowu tylko badaniami, rekonstruując sieć powiązań rodzinnych w społeczeństwie polskim od X do XXI wieku.
W moich badaniach (bibliografia w Wikipedii) znalazłem bratnie dusze w kręgu demografów historycznych (Sekcji Demografii Historycznej Komitetu Nauk Demograficznych PAN). Demografowie historyczni robią to co lubię – mierzą zjawiska historyczne, co umożliwia rzetelne odpowiadanie na pytania dotyczące dawnych społeczeństw. Ale to, co ja robię, to nie tylko demografia, nie tylko kwestie związane z rodzeniem się i umieraniem, trwaniem życia i gospodarstwem domowym. To, co ja robię, to odpowiadanie na typowe tematy socjologiczne, takie jak relacje między elitami a ludem.
Dlatego ucieszyłem się widząc, że można online uczestniczyć w zebraniach ludzi zajmujących się „socjologią historyczną”. Miałem nadzieję że znajdę tam to, co najlepsze z historii (przeszłość) i to, co najlepsze z socjologii (liczby). Czuję jednak ogromny zawód. Odnoszę wrażenie, że socjologowie historyczni to raczej tacy socjologowie, którzy uciekają od tego, co w socjologii najciekawsze, bo nie lubią liczenia i mierzenia. Z tego, co widzę, socjologia historyczna to raczej domena ludzi, którzy cieszą się, że trudno jest zmierzyć zjawiska społeczne w odniesieniu do przeszłości i wykorzystują to jako wymówkę. Mogą w ten sposób uwolnić się od znienawidzonej matematyki.
Ucieszyłem się, że p. Leszczyński napisał książkę Ludowa historia Polski. Miałem nadzieję, że powstała książka, która istotnie będzie badała historię polskiego ludu. Ale to, co wysłuchałem na spotkaniu autorskim, było rozczarowujące. To była wizja historiozoficzna z perspektywy dzisiejszej. Bez żadnych konkretnych analiz, które pokazywałyby, czym się różni lud mazowiecki od ludu małopolskiego, czym się różni lud wielkomiejski od małomiasteczkowego, drobnoszlachecki od kmiecego, drobnoszlachecki mazowiecki od ruskiego, czym się różnił lud żydowski od luterańskiego, kalwińskiego, unickiego czy dyzunickiego. W ogóle nie było mowy o tym, że przedmiot badań (lud polski) w ogóle istniał, w tym sensie, że między chłopami zamieszkałymi od siebie o trzy parafie była w ogóle jakakolwiek wspólnota (uświadomiona lub nie). To, co usłyszałem, wyglądało na jakąś współczesną publicystykę, a nie na prawdziwe badania socjologiczne na materiale historycznym. Być może w samej książce jest coś więcej, ale dwugodzinne spotkanie z autorem niczego takiego nie sugerowało.
Od lądowania ludzi na Księżycu minęło ponad pół wieku. Dziś naukę uprawia się zupełnie inaczej – dziś tworzymy systemy, które samodzielnie uczą się, jak z ludźmi wygrywać w go czy analizować złożone procesy biochemiczne. Nic (poza lenistwem badaczy) nie stoi na przeszkodzie, by w naukach historycznych i społecznych stosować te same narzędzia. Ale mam wrażenie, że socjologowie historyczni nie słyszeli o deep learning i innych narzędziach współczesnej nauki. Oni są wciąż mentalnie w tych pradawnych czasach, gdy ludzie lądowali na Księżycu. Może się mylę, niech ktoś wyprowadzi mnie z błędu.
Czuję więc wielki żal i osamotnienie. To, z czym się spotkałem, to ani socjologia, ani historia. To tylko publicystyka. Szkoda.
A jak powinna wg mnie wyglądać prawdziwa socjologia historyczna?
Przykład 1:
https://wnus.edu.pl/pdp/pl/issue/1145/article/17620/
House of Networks: the Polish-Lithuanian Senate (1569–1795) as Parliamentary Representation of the National Social Network (of Women?)
Abstrakt: Polsko-litewski parlament (1569–1795) składał się z trzech izb: króla, senatu i izby poselskiej. Król i posłowie byli wybierani w wyborach powszechnych. Członkowie senatu byli nominowani dożywotnio przez króla. Mamy obszerną literaturę o kształtowaniu się polsko-litewskiej elity władzy w wiekach XVI–XVIII. Artykuł dowodzi, że ta literatura pomija kilka istotnych aspektów tematu. Nawet jeżeli nominacje senatorskie były arbitralne, odpowiadały one rzeczywistej pozycji polityków w ogólnokrajowej sieci społecznej, tak jakby sieć społeczna była jedną z realnych władz kraju, wpływając na decyzje królewskie. Zaś status polityków był bardziej związany z pozycją ich matek i żon niż z ich nazwiskiem i linią męską.
Przykład 2:
https://wnus.edu.pl/pdp/pl/issue/814/article/14559/
Sieć społeczna wokół Kuriera Warszawskiego na podstawie jego nekrologów z lat 1821–1861
Abstrakt: Rafał Smoczyński i Tomasz Zarycki postawili tezę, że w Polsce około 1920 roku inteligencja przejęła władzę z rąk arystokracji i burżuazji (nazywają to „rewolucją inteligencką”). Postawili też tezę, że punkt odniesienia („totem”) dla tożsamości inteligenckiej stanowi „rozszerzona rodzina” tworzona przez potomków dawnej arystokracji. W artykule przeanalizowano strukturę społeczeństwa polskiego w czasie, gdy inteligencja dopiero powstawała (połowa XIX wieku). Autor próbuje ustalić, czy już wtedy można było przewidzieć wspomnianą rewolucję i kształt XX-wiecznej inteligencji polskiej oraz czy uwidoczniła się możliwość innego rozwoju wypadków. Kurier Warszawski w latach 1821–1861 opublikował doniesienia o zgonach 18 038 osób – osób, które w warszawskim „towarzystwie” wypadało znać, i członków ich rodzin. Na tej podstawie można rekonstruować powiązania rodzinne między nimi po to, by ustalić, które rodziny „należało znać” bardziej, a które pojawiają się w prasie tylko sporadycznie. Wychodząc z założenia o endogamii elit, spróbowano wskazać skupiska i ośrodki ciężkości – kręgi społeczne o szczególnej atrakcyjności; tych, którzy dominowali, i tych, którzy dominację mogli im odebrać.
Przykład 3:
https://wuwr.pl/pdp/article/view/66
Gęstość sieci koligacji w parafii Kampinos w XIX wieku
W tym artykule analizuję, jak chłopi zamieszkujący typową mazowiecką parafię byli ze sobą spokrewnieni; z jakim prawdopodobieństwem dwóch jej mieszkańców spotykając się w niedzielę przed kościołem czy w karczmie mogło wydobyć z pamięci wspólnych krewnych. Porównuję to z analogiczną sytuacją wśród polskich rodzin noszących tytuł hrabiowski.
Przykład 4:
https://jhnr.uni.lu/index.php/jhnr/article/view/39
Family network of emerging Jewish intelligentsia (Cracow 1850-1918)
Abstrakt: Mass genealogy of Jewish community in Cracow in 19th and early 20th century provides extraordinary opportunity to investigate the process of creating a new social class: society of traditional merchants and peddlers produced modern attorneys and doctors. Now we are able to capture the dynamics of the process. For many reasons, Jewish community in Cracow was an outstanding specimen. About 1900 there were about 25,000 Jews in Cracow (about 28% of city population). Almost whole family structure of the population has been discovered and analyzed as a continuous network. Over 1200 vertices have been identified as Jagiellonian University students between 1850 and 1918. We know what and when they were studying and often in which house they were born, what was their family social status etc. These data are used to model several key features of new social class emerging: what was the impact of father’s vs mother’s family on the choice of education and how the choice influenced further marriage. Especially interesting (sometimes counterintuitive) are results about influence of family status on whether such student finished his or her studies with doctoral diploma or dropped out without it.