Na Wawelu leży już co najmniej jedna osoba, którą krytykowały „prestiżowe” media twierdząc że hańbi swoje stanowisko i przynosi wstyd państwu. Lech Kaczyński i Bronisław Komorowski to jej potomkowie w linii prostej.
Wieść o wyborze jej na stanowisko
wycisnęła łzy wielu gorliwym patriotom, którzy już wtedy płakali nad tym, że z powodu jednego nieprzemyślanego, pospolitego związku małżeńskiego podupadła świetność Królestwa i króla, który z powodu odniesionych w ostatnich latach ku swej chwale zwycięstw zajął prawie wszystkie kraje katolickie i barbarzyńskie (…) Byli też pewni, że z powodu tego małżeństwa wrogowie i zawistni będą mieli temat i będą na różne sposoby wyśmiewać króla i Królestwo.
Tak Jan Długosz pisał o wyborze na stanowisko królowej Polski niejakiej Elżbiety Granowskiej. Wyboru dokonał w niedemokratyczny sposób cudzoziemiec, Litwin Jagiełło, żonaty wcześniej z Węgierką, a potem z Jugosłowianką. Wybrał ją, nie pytając o zdanie prawdziwych Polaków… Jak piszą J. Krzyżaniakowa i J. Ochmański w biografii Jagiełły (Władysław II Jagiełło, Wrocław 1990), po objęciu stanowiska
stosunek do królowej był nadal niechętny, a w niektórych kręgach dworskich nawet wrogi. Dwór trząsł się od plotek i przepowiedni różnych nieszczęść, które to niestosowne małżeństwo sprowadzi na kraj. Notariusz kancelarii Stanisław Ciołek napisał satyrę i wiele wierszy pełnych szyderczych i hańbiących królową słów. Pisał, że „ta świnia, wyczerpana wielką ilością połogów, okłamawszy lwa, oszustwem zdobyła jego małżeństwo rzekomymi skarbami, które swym ryjem wykopała z ziemi”. Ciołek musiał wprawdzie opuścić dwór, ale życie Elżbiety nie było łatwe.
Niecałe dwa i pół roku żyła Elżbieta po ślubie i koronacji. Zmarła 590 lat temu, 12 maja 1420. Jej biogram w szóstym tomie Polskiego Słownika Biograficznego podaje:
Czwarte małżeństwo E-ty z królem polskim zostawiło w źródłach wiele hałasu — była to dla współczesnych prawdziwa sensacja. Krytyka kronikarzy, tak naszego Długosza jak i obcych, chociaż bezwzględna, nie przynosi ujmy E-cie, przeciwnie, stwarza przekonanie, że było w niej coś niezwykłego, rzeczywiście jakieś »czary«, skoro przy absolutnym braku warunków na królowę — była chora, niemłoda, bez królewskich koligacji — królową tą została.
Wpływowe media, otoczone szacunkiem przez każde szkolne dziecko, pozostawiły Elżbietę w pamięci jako osobę, która absolutnie nie miała warunków, by zająć swoje stanowisko – a jednak nikt jej skuteczności nie zaprzecza. Kim więc była Elżbieta i skąd brała się ta nienawiść wobec niej wielkiego pisarza i publicysty, Jana Długosza?
Zła opinia o królowej Elżbiecie brała się – jak zgodnie twierdzą biografowie – z tego, że była „jedną z nas„. I to w dwojakim sensie.
Po pierwsze nie pochodziła z rodu królewskiego, mogła więc być źle widziana na salonach, gdzie każdy król czy książę brał za żonę jakąś królewnę czy księżniczkę. Była więc pospolita.
Jednak – co wydaje się ważniejsze – Elżbieta pochodziła z samego centrum elity politycznej kraju – na niej skupiały się wewnętrzne konflikty między jej przedstawicielami. A Elżbieta nie była byle kim!
a) jej ojcem był potężny wojewoda sandomierski i starosta generalny Rusi (Ziemia Sandomierska stanowiła wtedy ogromny kawał Królestwa, a faktyczny władca świeżo nabytych ziem Rusi był również osobą bardzo ważną i wpływową)
b) jej matka, Jadwiga z Melsztyna była chrzestną matką samego Jagiełły. Była wnuczką wielkiego Spytka z Melsztyna – kasztelana krakowskiego czyli najwyższego świeckiego dostojnika za czasów Władysława Łokietka. To Spytek założył miasto Tarnów, skąd jedna z gałęzi jego potomków przybrała nazwisko Tarnowskich, a z czasem otrzymała tytuł hrabiowski. Bratem Jadwigi (wujem Elżbiety) był kolejny Spytek z Melsztyna, wojewoda krakowski, pan lenny Podola, poległy bohatersko w bitwie nad Worsklą w 1399 r. Córka Spytka II (siostra cioteczna Elżbiety), Jadwiga Melsztyńska była żoną Bernarda, księcia opolskiego z dynastii Piastów.
c) pierwszych dwóch mężów Elżbiety (Wiseł Czambor i Jenczyk z Jiczina) to koligacje zagraniczne, egzotyczne i przez to mało znane. Za to trzecim był Wincenty z Granowa, starosta generalny wielkopolski, człowiek o pochodzeniu nieznanym, ale osobistych zasługach z pewnością bardzo znacznych, skoro zaszedł na jedno z najwyższych stanowisk w administracji państwowej.
Prawdopodobnie więc na opinii Długosza zaważyły jakieś osobiste animozje lub konflikty dworskie. Długosz był wszak przede wszystkim poplecznikiem wszechwładnego po śmierci Elżbiety kardynała Zbigniewa Oleśnickiego. Jednym z głównych etapów na drodze kard. Oleśnickiego do wielkiej władzy politycznej była Bitwa pod Grotnikami w 1439 – rozgromienie Konfederacji Spytka z Melsztyna a Spytek był wszak bratem ciotecznym Elżbiety! (synem wspomnianego Spytka II).
Mogły też być jakieś inne dziwne relacje rodzinne – bratanek kard. Oleśnickiego, Andrzej z Oleśnicy (zm. 1496) poślubił wnuczkę naszej Elżbiety, Katarzynę!
I tak oto doszliśmy do potomków Elżbiety Jagiełłowej, królowej Polski. Dzieci Elżbiety pochodziły z jej trzeciego małżeństwa, z Wincentym z Granowa. Córka – Elżbieta – wyszła za księcia śląskiego Bolesława V z dynastii Piastów, ważniejszy jednak jest syn – Jan Pilecki (nazwisko po dobrach matczynych), który po śmierci kard. Oleśnickiego wszedł na najwyższe stanowiska państwowe – najpierw wojewody krakowskiego, a potem kasztelana krakowskiego. Tegoż oto Jana synem był Otto Pilecki, podkomorzy lubelski zmarły w r. 1504, ojciec kasztelana lwowskiego Mikołaja „Ocica” Pileckiego (zm. 1550), którego prawnukiem był Andrzej z Kurozwęk Męciński.
Jak zostało napisane wcześniej, w artykule „Kaczyński i Komorowski pochodzą od rokoszanina zrywającego sejmy” – ów Andrzej Męciński to przodek w linii prostej zarówno ś.p. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, jak i wykonującego obecnie obowiązki Prezydenta RP, Marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego.
Ś.p. prezydent Lech Kaczyński będzie więc spoczywał w towarzystwie rodziny. Rodziny – tak jak on – wzbudzającej kontrowersje za życia i po śmierci. Której miejsca na Wawelu nikt jednak nie kwestionuje, choć nie pochodziła z rodziny królewskiej a stanowisko piastowała zaledwie kilka lat…
P.S. Analogie między postawą Jana Długosza wobec Elżbiety Granowskiej a postawą np. Adama Michnika wobec Lecha Kaczyńskiego są zamierzone, ale nie to było moim celem. Mój cel opisałem w artykule Setkom tysięcy osób historia jest bliższa, którego pointę powtórzę, by nie budziła niczyich wątpliwości:
Po co to wszystko? Po to, by pokazać, że żyjące dzisiaj osoby, odgrywające często ważną rolę w polskiej polityce czy kulturze, mają często bezpośrednie związki rodzinne z wybitnymi osobami I Rzeczypospolitej. Że – wbrew temu, co pisze prof. Ryszard Legutko w Eseju o duszy polskiej – jesteśmy wciąż tym samym społeczeństwem, tym samym państwem, tym samym krajem i narodem. Ja w każdym razie tej wersji będę się trzymał.
Gratulacje, piękny esej genealogiczny. Zauważam co prawda pewne rysy niespójności na monolicie teorii lecz i tak mi się podoba. W końcu naród bez historii jest jak drzewo bez korzeni więc dobrze jest te korzenie pielęgnować coby nas jakie wichry i burze nie obaliły.
A ja sie zastanawiam czy z tym malzenstwem to jednak o cos nie chodzilo, ze moze nie byl to tylko nieodpowiedzialny romans Krola, ale za cholere nie umiem rozkminic o co…
Do tej pięknej historii o kontrowersjach i podnoszonej owcześnie krytyce osoby może warto dodać ze ojciec Elżbiety, Otton z Pilczy, to nie tylko starosta ruski, ale osoba przewodząca licznemu rodowi Toporów, który już wówczas nie uważał się wcale za 'pospolity”;). Elżbieta była, jak słusznie zauważa autor, członkiem jednego z rodów zażarcie walczących na dworze o wpływy… Może tak, jak pisze Kaj Małachowski (pozdrowienia!) było coś więcej: Topory i Leliwy (mimo, że nawzajem rywalizowali) wprowadzali sobie przedstawiciela do rodziny panującej. A inni nie, np. wspomniany kard Oleśnicki! A chętnych byłoby więcej!!!
A ambicje rodzina Toporczyków miała wielkie. Historycznym, podawanym w źródłach protoplastą rodziny był Sieciech, palatyn Władysława Hermana (XI w). Sieciech, budowniczy kościoła św Andrzeja (z fortyfikacja naokoło! w bezpośrednim sasiedztwie Wawelu), faktycznie sprawował rządy w Polsce, a być może dążył także do ich całkowitego przejęcia. Tradycja rodowa każe źródeł pochodzenia sięgać dalej, nawet do małopolskich plemiennych dynastów przedpiastowskich, a w legendach do jednego z 12 wojewodów protoplasty Polaków – Lecha, lub nawet do Walgierza Wdałego;)
Znaczenie rodu wzrosło znacznie już po śmierci Ottona, kiedy przywództwo przejęła gałąź pisząca się z Tęczyna. Uczestnictwo w historycznych decyzjach (m.in. prawdopodobnie w decyzji o małżeństwie Jadwigi z Jagiełłą) oraz piastowane urzędy powodowały rozbudowę legend o starożytności rodziny, która spowodowała, że kilkaset lat później Stanisław August specjalnie jechał na 'wycieczkę turystyczną’ by zobaczyć legendarny Tęczyn. Znacznie wcześniej, bo w 1551 roku jeden z Teczynskich opowiedział i przekonał cesarza rzymskiego narodu niemieckiego o 1000- letniej (sic!) historii rodziny a cesarz potwierdzał tytuł hrabiego Świętego Cesarstwa Rzymskiego pisząc: „et antiqua et splendorum Topororum familia, quae ente MILLE ANNOS in regno Poloniae originem habuerit”.
Niektóre takie historie i wiele innych można wyczytać z książek wybitnego historyka Średniowiecza, autora monografii Toporów, śp. Janusza Kurtyki, który dziś właśnie powraca ze Smoleńska…. Gdyby nie to….można by Go zapytać, gdzie leży Elżbieta Granowska – bowiem ten grób na Wawelu zaginął…
A Granowska (wcześniej żona 3 mężów i matka 4 dzieci), potomkini Sieciecha i wnuczka Spytka z Melsztyna była nieakceptowana. Chyba szkoda cytować, co mówił Długosz po śmierci Elżbiety, bo dziś nawet w najgorętszych sporach mimo wszystko bardziej miarkujemy języki.
Zatem spotkanie i małżeństwo Elżbiety i Jagiełly przypadkiem?:) Król z pewnością się zakochał, bo jak arcybiskup gnieźnieński nie chciał Elżbiety koronować to groził abdykacją! Choć również i tutaj może to nie miłość tylko jego słynny „upór litewski”?:)
Wg „Tęczyńskich” ś.p. Janusza Kurtyki Otto z Pilczy należał do tej samej linii Toporczyków, do której należeli Morawiccy, Baliccy, Ossolińscy i Zaklikowie – byli to potomkowie Żegoty, kasztelana krakowskiego do 1302 r. Niestety, nawet on nie wiedział (przynajmniej w r. 1997 nie podał), kim byli rodzice Ottona (dziadkowie ojczyści królowej Elżbiety).
Ciekawe i pouczające.
Warto jednak zerwać z powielanym stereotypem, wedle którego przeciwnikami pochowania Lecha Kaczyńskiego na Wawelu są przeciwnicy jego prezydentury. To nieprawda. Ja nie byłem przeciwnikiem jego prezydentury i bez żadnych wątpliwości stwierdzam, że był to najlepszy prezydent w III RP. Nie zmienia to jednak faktu, że zrównywanie go w pośmiertnych honorach z Piłsudskim, którego zasługi są nieporównywalnie większe dla Polski i cywilizowanego świata jest zdecydowanie nie na miejscu.
świetny artykuł 🙂
Pingback: Mekk: "Ta świnia, wyczerpana wielką ilością połogów, okłamawszy lwa, oszustwem zdobyła | flaker.pl
Wspaniale Pani Minakowski, kłaniam się i dziękuję za Pańską pracę – w moim odczuciu jest ona nieoceniona!
Pingback: Królewskie pochodzenie polskich elit | Minakowski.pl