Analizując niedawny raport Nielsena powstały na zlecenie Facebooka zrozumiałem że dla osoby prowadzącej biznes w Internecie najważniejszą funkcją nowych narzędzi społecznościowych (Open Graph API i Social Plugins) jest zmniejszanie tarcia. Wykorzystanie Facebooka w twoim serwisie nie jest konieczne. Tak jak nie jest konieczne wysyłanie pracowników na wyjazdy integracyjne czy ułatwianie im przypadkowych spotkań podtrzymujących znajomości. Ale te wszystkie narzędzia są niezbędne w celu eliminowania tarcia – jak smar w narzędziach mechanicznych.
Ludzie w Internecie bardzo często podejmują decyzje: obejrzeć ten film czy nie? kliknąć w link czy nie? doczytać artykuł do końca czy nie? I te najważniejsze: kupić to czy nie?
Decyzje takie podejmowane są szybko, w ciągu kilku sekund lub jeszcze szybciej. Podejmowane są pod wpływem impulsu, który później może być racjonalizowany, tzn. możemy dostarczyć sobie argumentów za lub przeciw, ale jego pierwsze źródło jest emocjolnalne. Choć często wypieramy to ze swojej świadomości uważając że postępujemy racjonalnie, to wszyscy wielcy mysliciele powiedzą nam to samo: od traktatu o emocjach w Summie teologicznej św. Tomasza, gdzie wywodzi się wprost, że „emocje” czyli „poruszenia” są tym, co wprawia człowieka w działanie (ruch) po Roberta Cialdiniego i jego znakomitą książkę Wywieranie wpływu na ludzi — teoria i praktyka.
Bardzo ważnym elementem w rozumieniu przyszłości biznesu internetowego jest dokładne zrozumienie ról. Rolą social plugins („towarzyskich wtyczek”) Facebooka nie jest:
- ani zachęcenie do działania (zainteresowanie produktem lub tematem),
- ani dostarczenie racjonalnego uzasadnienia dla działania,
ale:
- zmniejszenie oporu między impulsem do działania a jego wykonaniem.
Analogią jest np. uśmiech pani w sklepie. Jeżeli chcę nabyć produkt, bo go bardzo potrzebuję, to go kupię mimo że obsługa jest bardzo niegrzeczna (pamiętamy to z czasów PRL). Ale jeżeli waham się, czy coś kupić czy nie, to uśmiech na ustach sympatycznej pani w sklepie może być tym, co ostatecznie skłoni mnie do zakupu.
Bardzo ważna rzecz w tej analogii: to nie jest automat. Sam uśmiech nie wystarczy. Ale jeżeli uśmiech kasjerki zwiększy o 10% szansę, że nie zrezygnuję z zakupów, to rola ekonomiczna tego uśmiechu jest gigantyczna: on o 10% zwiększy obroty sklepu! A ponieważ moje zasoby gotówki są skończone, o 10% zmniejszy to moje zakupy w sklepach pozostałych.
Dlatego jak teraz trudno spotkać sprzedawczynię, która się nie uśmiecha, tak w przyszłości trudno będzie spotkać duży sklep internetowy, który nie wykorzystuje facebookowej funkcji „I Like it” („Lubię to”).
Jak to działa?
Umieszczenie odpowiedniego kodu na stronie, który wyświetla to co trzeba ogranicza się do wklejenia jednej linii kodu do pobrania na odpowiedniej stronie serwisu Facebook. W efekcie możemy uzyskać coś, co widać na stronie głównej serwisu http://minakowski.pl – przy poszczególnych elementach wyświetlają się twarze osób, które to lubią.
Są to twarze znajomych. Nie: znajomych autora, ale: znajomych czytelnika. Każdy czytelnik (użytkownik) serwisu może także kliknąć „Lubię to”, jeżeli uważa że to lubi i chciałby o tym powiedzieć swoim znajomym. Co istotne – mówi o tym swoim znajomym, a nie: wszystkim użytkownikom serwisu.
Kto na tym skorzysta?
Przed wszystkim ci, którzy coś sprzedają. Którzy muszą przekonać czytelników do pokonania oporu i wykonania jakiejś czynności. Nie musi to być wysupłanie gotówki, może być rejestracja w serwisie, obejrzenie filmu, zamówienie darmowej próbki, wypełnienie formularza popierającego petycję.
Im więcej klientów ktoś ma, tym bardziej skorzysta: jeżeli użytkownik/czytelnik wchodzi na dany serwis i widzi swoich znajomych, to chętniej wejdzie w interakcje z tym serwisem. A zatem serwis taki więcej zarobi. A zatem więcej będzie mógł zainwestować w promocję i pozyskiwanie nowych czytelników.
Jako rzecze Ewangelista: Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma (Mt 13,12). Jako rzecze Minakowski: Ekosystem Facebooka wspiera wielkich przeciw małym – odwrotnie niż Google.