Genealogia masowa a zgony

W Wielkiej Genealogii Minakowskiego (tj. na Wielcy.pl i SejmWielki.pl) mamy 93.818 osób, których data zgonu jest znana i zawiera się w okresie 1806-1913 (98 lat od utworzenia Księstwa Warszawskiego do wybuchu I Wojny Światowej). Wszystkich osób z WGM, których śmierci w tym okresie można oczekiwać, było ok. 500.000*. Można więc przyjąć, że dla ok. 20% osób z tego okresu znamy rok zgonu.

W przypadku osób o wadze koligacji >90 (w całej bazie jest ich 339.307 na ogólną liczbe 910.858, więc można przyjąć że to jest „top 30%”), należy się w okresie 1806-1913 spodziewać 130.000 zgonów*, w tym rok mamy znany dla 45.113 osób. To daje lepszy wynik, bo nie 20% jak dla całości, ale 35%.

Dla tychże 45.113 osób o wadze koligacji >90 potwierdzenie roku zgonu udało się odnaleźć:
1) w 12.887 przypadkach w metryce zgonu, zaindeksowanej w Genetece (http://geneteka.genealodzy.pl/)
2) w 249 przypadkach w metryce zgonu, zaindeksowanej w Lubelskich Korzeniach (http://regestry.lubgens.eu/)
3) w 5838 przypadkach w postaci epitafium na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie
4) w 694 przypadkach w postaci epitafium zaindeksowanym w bazie Grobonet (w tym 563 przypadki to cm. Ewangelicko-Augsburski w Warszawie przy ul. Młynarskiej)
5) w 5647 przypadkach mamy nekrolog w „Kurierze Warszawskim” lat 1821-61

To mało, jasne. Ale trzeba pamiętać, że ja nie zajmuję się genealogią „standardową”, ale „genealogią masową”. To inna dyscyplina wiedzy. Ja nie byłbym w stanie zebrać wszystkich dat o wszystkich ludziach, których mam w genealogii. Tutaj schemat postępowania jest odwrotny: zbieram duże bazy danych i próbuję łączyć je ze sobą. Jeżeli nie znam czyjejś daty zgonu, to nie byłbym w stanie odnaleźć jej metryki, bo w tym celu musiałbym przejrzeć wszystkie możliwe metryki dla osób o tym imieniu i nazwisku, a to oznaczałoby przejrzenie około miliona skanów metryk (przy założeniu że byłyby dostępne online). Wtedy w takich przypadkach, gdyby metryka zawierała dane pozwalające na niewątpliwą identyfikację tej osoby (gdyby!…) , a więc imię i nazwisko małżonka, imiona i nazwiska rodziców czy funkcja urzędnicza zmarłego, można by wtedy próbować je utożsamić.

O różnicach między genealogią „standardową” a „genealogią masową” napisałem obszernie w artykule opublikowanym właśnie w książce pod red. prof. Jolanty Sikorskiej-Kuleszy, Edytorstwo wobec masowości źródeł najnowszych, wydanej przez Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego (Warszawa 2018). Książkę za 28 zł można nabyć tutaj.

Artykuł nosi tytuł „Genealogia masowa – metodologia tworzenia i publikacji bazy danych” (strony 163-180). Wersję korektorską umieściłem tutaj: https://www.academia.edu/38357885/Genealogia_masowa_-_metodologia_tworzenia_i_publikacji_bazy_danych – oczywiście polecam gorąco zakup książki, ale ten tekst jest dla mnie bardzo ważny i chciałbym się nim podzielić z jak największą liczbą czytelników.

Napisałem tam m.in. (wyciąłem przypisy; polecam więc zajrzenie do tekstu oryginalnego):

Genealogia masowa to dyscyplina między klasyczną genealogią i demografią historyczną, która w odróżnieniu od klasycznej genealogii (będącej nauką pomocniczą historii) jest raczej nauką pomocniczą socjologii, bo analizuje społeczeństwo jako sieć społeczną – setki tysięcy czy miliony osób powiązanych relacjami rodzinnymi .

Między genealogią masową a genealogią klasyczną (nauką pomocniczą historii) jest w związku z tym fundamentalna różnica, wynikająca z różnicy perspektywy. Otóż genealogia klasyczna zajmuje się badaniem jednostek i rodzin w ich relacjach z innymi jednostkami i rodzinami. Służą do tego informacje genealogiczne zawarte w opracowaniach biograficznych czy tablice genealogiczne dołączane do monografii rodzin lub wyjaśniające powiązania autora pamiętników. Mamy tam więc dobrze znaną osobę, której – jako atrybuty – dodajemy powiązania rodzinne z innymi osobami.

W genealogii masowej patrzymy z odwrotnej strony: badamy społeczeństwo będące siecią powiązań, gdzie jednostki – osoby – są zdefiniowane jako węzły sieci. To relacje są w niej elementem istotnym, a cechy węzła – takie jak jego imię, nazwisko czy dane biograficzne – są tylko atrybutami, od których przy większej skali możemy abstrahować, analizując sieć jako sieć, bez wnikania w to, kogo ta sieć łączyła.

W genealogii klasycznej tożsamość jednostki mamy więc zadaną z góry: to jest osoba, którą się zajmujemy, którą znamy już z wielu innych źródeł, której koleje życia są nam dane, a wyjaśniać je próbujemy przez fakty na temat jej rodziny.

Dla odmiany w genealogii masowej rzeczą daną z góry są relacje rodzinne. Mamy zatem np. bazę kilku milionów aktów małżeństwa, gdzie fakt zaistnienia związków rodzinnych jest oczywisty i źródłowo potwierdzony; w typowym XIX-wiecznym akcie małżeństwa znajdujemy nawet więcej: mamy tam od razu dane o trzech koicjach i czterech filiacjach. Dane te są urzędowo potwierdzone i niewątpliwe (sam fakt zaistnienia relacji małżeńskiej wynika z analizowanego dokumentu, bo to ów dokument stworzył relację małżeństwa między nowożeńcami).

Rzeczą do ustalenia jest nie jest tu więc relacja filiacji czy koicji, jak w klasycznej genealogii, ale relacja identyczności między osobami występującymi w tym akcie a osobami pojawiającymi się w innych aktach.

Dlatego o ile tradycyjni metodolodzy genealogii (choćby Włodzimierz Dworzaczek i Józef Szymański ) twierdzili, że genealogia jest nauką o filiacjach i koicjach, o tyle musimy powiedzieć, że genealogia masowa jest nauką o czymś zupełnie innym: jest nauką o utożsamianiu. Genealogia masowa nie zajmuje się ustalaniem tego, kto się z kim ożenił i jakie dzieci im się urodziły, ale ustalaniem, czy osoby znane nam z jednych dokumentów są tożsame z osobami znanymi nam z innych dokumentów.

Podczas gdy wynikiem pracy genealoga klasycznego jest zazwyczaj tablica genealogiczna osoby lub rodziny (w różnych formach: wywodu przodków, wywodu potomków, wykresu pokrewieństwa; w postaci graficznej lub opisowej), to wynikiem pracy genealoga masowego jest baza danych prezentująca strukturę sieci rodzinnej wewnątrz jakieś społeczności stworzona po to, by wyciągać wnioski na temat tej społeczności i procesów zachodzących wewnątrz niej.

Powtórzmy: „Genealogia masowa nie zajmuje się ustalaniem tego, kto się z kim ożenił i jakie dzieci im się urodziły, ale ustalaniem, czy osoby znane nam z jednych dokumentów są tożsame z osobami znanymi nam z innych dokumentów”. Więcej na ten temat (jak to się robi i dlaczego) jest w cytowanym artykule. Polecam.

*) Szacowane zgonu robię podobnie jak szacowanie roku urodzenia, ale go nie wyświetlam. Tj. wykorzystując znane daty w rodzinie (daty występowania, zawarcia małżeństw, urodzenia i zgony krewnych i powinowatych) oraz średni czas życia odgaduję, kiedy powinna była umrzeć dana osoba. Oczywiście w przypadku pojedynczych osób można się pomylić o kilkadziesiąt lat, ale w dużej masie to się uśrednia.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Genealogia. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.