Sławni ludzie nie biorą się z przypadku, ale wyrastają zwykle w wybitnych rodzinach, mają także często sławne dzieci i wnuki, a jeszcze częściej – sławnych zięciów. Bywa że pozycję zawdzięczają wujom lub dziadkom, a po nich dziedziczą ją (wraz ze zdobytym majątkiem) ich wnuki i mężowie wnuczek. Czasem dziedziczą czasem talenty, czasem pieniądze, czasem znajomości pozwalające zdobyć pieniądze i rozwinąć talenty…
Tyle mówi intuicja. A jak zbadać to naukowo? Przygotowując się do wygłoszenia komunikatu na posiedzeniu Sekcji Demografii Historycznej Polskiej Akademii Nauk (4 grudnia) spróbowałem to zmierzyć. Wykorzystałem do tego „Ranking Minakowskiego”, zwany też „Wagą koligacji PSB”, określający jak daleko jest od danej osoby do stu najbliższych jej postaci opisanych w Polskim Słowniku Biograficznym (wydawanym przez Instytut Historii tejże Polskiej Akademii Nauk).
Jak mierzony jest „Ranking Minakowskiego” (dalej: RM) opisałem wcześniej. Co najistotniejsze – do jego wyliczenia dla danej osoby nie biorę odległości od wszystkich bohaterów Polskiego Słownika Biograficznego, a jedynie – stu najbliższych danej osobie (najbliższych w kategoriach genealogicznych, czyli takich, gdzie łańcuch relacji rodzinnych jest najkrótszy). Zatem wartość RM dla Jana Pawła II (Karola Wojtyły) będzie obliczona na podstawie osób najbliższych Karolowi Wojtyle, a wartość RM dla Mikołaja Kopernika będzie wyliczona na podstawie osób najbliższych Kopernikowi. Będą to różne osoby. Co więcej – sto osób to 0,4% całego PSB, a 0,9% tych osób z PSB, które udało się jakkolwiek połączyć w jedną rodzinę. Zatem jest to próbka lokalna, która charakteryzuje otoczenie danej osoby, a nie całość opisywanej populacji.
By zmierzyć, jak pozycja społeczna danej osoby (czyli: prawdopodobieństwo pojawienia się w najbliższym sąsiedztwie osoby, która trafi do encyklopedii i o której dzieci będą się uczyć w szkołach) przepływa z pokolenia na pokolenie śladem rodzinnych więzów, postanowiłem sprawdzić jej monotoniczność, a ściślej odpowiedzieć na pytanie:
a) czy funkcja ta ma jedno maksimum globalne, tzn. czy istnieje osoba (rodzina), która jest na samym szczycie, czy też
b) mamy tu wiele, luźno związanych maksimów lokalnych, tworzonych wokół osób szczególnie utalentowanych do zawierania korzystnych związków (małżeństwa, małżeństwa dzieci). A może mamy
c) sytuację pośrednią, gdzie polskie elity składają się z kilku (kilkudziesięciu) konkurujących rodzin.
Jak to badałem?
„Ranking Minakowskiego” jest mapowany na stronach Genealogii potomków Sejmu Wielkiego i Wielkiej genealogii Minakowskiego (co szczegółowo opisałem w artykule Mapowanie pozycji społecznej). Zazwyczaj jest tak, że w jednym kierunku osoby są bardziej „niebieskie”, a w innym bardziej „czerwone”. Na przykład ma się jedną babcię z „lepszej rodziny”, drugiego dziadka „przeciętnego”, a pozostałych dwoje dziadków w ogóle „nieustosunkowanych”. Z kolei dzieciom naszym dajemy tyle ile sami mamy, chyba że one wydadzą się dobrze za mąż lub ożenią się z panną z dobrego domu. I tak dalej…
Tę prostą obserwację zmierzyłem dla całej bazy (ponad 400 tysięcy osób w Wielkiej Genealogii). Kazałem mojej bazie wyciągnąć wszystkie osoby, które są lokalnymi maksimami w zasięgu czterech koligacji: czyli takie, które nie mają wśród dzieci, rodziców, małżonków, dziadków, wnuków i szwagrów, pradziadków, prawnuków, prapradziadków, praprawnuków, teściów rodzeństwa i dziadków małżonka oraz dzieci, rodziców i małżonków tych osób nikogo o wyższym rankingu. Potem tę samą operację przeprowadziłem dla kolejnego stopnia, obejmującego też dzieci, rodziców i małżonków tych osób. Powtarzam: badałem, czy w bliskiej rodzinie nie ma nikogo o wyższej wartości w RM, który (jak wspomniałem) jest wyliczany na podstawie dość bliskiej rodziny (na podstawie odległości do najbliższego niecałego jednego procenta osób opisanych w PSB).
Wynik
Społeczeństwo polskie jest monotoniczne. Nasi sławni kuzyni mają jeszcze sławniejszych kuzynów, a ci z kolei jeszcze sławniejszych.
Jeżeli uwzględnimy relację pięcioostopniową, czyli tyle, ile widać na stronach Potomków Sejmu Wielkiego (Sejm-Wielki.pl) i Wielkiej Genealogii Minakowskiego (Wielcy.pl), to widać tylko trzy szczyty:
1. Wielki Książę Litewski Olgierd (zm. 1377) — RM 289 — założyciel wielkiej dynastii, którego synowie i bratankowie założyli świetne rodziny, gdzie każdy prawie trafiał do encyklopedii.
2. Stanisław Szczęsny Potocki (1753-1805 – tak, tak – ten właśnie!) — RM 287 — wielki bogacz i arystokrata, dla którego król był ubogim krewnym, którego majątku nie uszczerbiły rozbiory, w dodatku ojciec niesamowitej liczby dzieci, których dziećmi, wnukami i prawnukami była cała XIX-wieczna polska arystokracja.
3. Książę piastowski Henryk II Pobożny — RM 283 — syn Henryka Brodatego i Świętej Jadwigi, poległy w 1241 r. pod Legnicą, był w samym środku wielkiej rodziny Piastów.
I na tym można by skończyć. Bo potem długo, długo nic, aż wreszcie pojawiają się rodziny obce:
4. Józef Kremer (1806-1875), człowiek bez polskich korzeni, którego potomkowie zbudowali Młodą Polskę (sam wybitny filozof, był też bratem wybitnego architekta, dziadkiem Lucjana Rydla, bez którego nie mielibyśmy Wesela, teściem wielkiego historyka prof. Stanisława Smolki, pradziadkiem wielkiego polonisty prof. Kazimierza Nitscha). RM – jedynie 163.
5. Izaak Kramsztyk (1814-1889) — RM 148 — Rabin Warszawy w czasach Powstania Styczniowego, gdy elita żydowska w najlepsze się polonizowała zachowując jeszcze swoją odrębność.
6. Abraham Gumplowicz (1803-1876) — RM 111 — głowa wielkiej rodziny Żydów galicyjskich, z której wyszło mnóstwo wybitnych przedstawicieli inteligencji krakowskiej i lwowskiej.
Następny z kolej, siódmy, byłby profesor Franciszek Staff (1885-1966), brat poety Leopolda Staffa, jednak ich pozycja wynika już z oddalenia od reszty genealogii wielkich Polaków, o czym świadczy bardzo niski wynik RM: jedynie 75. To samo można powiedzieć o kolejnych postaciach w tym zestawieniu.
Nudno i pusto, nieprawdaż? Jeśli nie jesteśmy Żydami, lub potomkami austriackich okupantów, to nasza pozycja społeczna przekłada się na dystans do książąt Olgierda Giedyminowicza i Henryka Pobożnego oraz rodziny Potockich reprezentowanej szczególnie przez nieszczęsnego Szczęsnego.
Dopełnijmy więc tę listę osobami, które są lokalnymi maksimami z dokładnością do czterech stopni. A więc takie, których prapradziadek mógł mieć RM wyższy, ale pradziadek już nie. Wtedy oczywiście lokalnych maksimów pojawia się więcej. Przede wszystkim pojawiają się równorzędne Potockim rodziny magnacko-arystokratyczne:
3a. Karol Stanisław Radziwiłł (1669-1719) — RM 271 — siostrzeniec Jana III Sobieskiego, prawnuk Mikołaja „Sierotki”, pradziad Karola „Panie Kochanku”
3b. Jan Firlej (1521-1574) — RM 263 — skupiający na sobie splendor starej małopolskiej magnaterii (sam był wojewodą krakowskim)
3c. Paweł Sapieha (1480-1579) — RM 248 — reprezentujący prawosławne bojarstwo litewskie (dziś można powiedzieć też: białoruskie), dojrzewające do ostatecznej unii z Polską.
I potem już zdecydowanie lokalne ekstrema w ramach wciąż tej samej wielkiej rodziny:
3d. Natan Glücksberg (1780-1831) — RM 182 — wcześnie zlaicyzowana i zasymilowana warszawska burżuazja żydowska (rodziny Glücksbergów, Natansonów, Epsteinów, czyli tych, których można określać mianem polskich Rotszyldów).
3e. Maciej Moraczewski (1840-1928) — RM 178 — średnie ziemiaństwo wielkopolskie, którego koligacje znakomicie znamy dzięki Tekom Dworzaczka, ale bez ambicji arystokratycznych: synem Macieja był premier Jędrzej Moraczewski, przywódca PPS, zaś inne wybitne osoby w tej rodzinie to raczej inteligencja przedwojenna niż posesjonaci
3f. Edward Strasburger (1803-1874) — RM 175 — reprezentujący wielki układ rodzinny Niemców warszawskich, wyznania często luterańskiego, którzy konkurowali mocno z burżuazją żydowską, ale bardziej działali w sektorze „małych przedsiębiorstw” niż finansjery i wolnych zawodów. Sam Strasburger był cukiernikiem.
3g. Bogusław Łubieński (1825-1885) — RM 174 — dobre znowu ziemiaństwo wielkopolskie, elita Wielkiego Księstwa Poznańskiego
3h. Henryk Marconi (1792-1863) — RM 164 — napływowa burżuazja warszawska, tym razem katolicka; sam Marconi to wielki architekt urodzony w Rzymie, lecz jego zięciem był już brat odkrywcy polskiego ludu, Oskara Kolberga
Dopiero teraz dochodzimy do wspomnianego wyżej Józefa Kremera, by tuż za nim uplasować innego austriackiego krakowianina:
4a. Karol Estreicher (1827-1908) — RM 159 — twórca bibliografii polskiej, a wraz z teściem (Ambrożym Grabowskim) nestor krakowskiej inteligencji.
Dalsze ekstrema wyglądają już dość przypadkowo, nie nudźmy tu czytelnika dłużej i przejdźmy do podsumowania.
Wnioski
Jak widać – społeczeństwo polskie jest monotoniczne: nie składa się z osobnych klas luźno ze sobą związanych, lecz z jednej wielkiej rodziny. Możemy rozciągnąć linię między XIX-wieczną arystokracją (zogniskowaną wokół m.in. Potockich, z których najbardziej „skoligaconym” był Szczęsny), a wczesnośredniowiecznymi Piastami (których apogeum to okolice Henryka Pobożnego), która po drodze przechodzi przez rodzinę Wielkich Książąt Litewskich. Pomniejsze szczyty to te środowiska, które mają już duży wpływ na dzieje Polski, ale zachowują jeszcze dystans wyznaniowy do głównego „pnia”: XVI-wieczni ruscy bojarzy prawosławni (wokół Sapiehów) i XIX-wieczni (wciąż osobni) warszawscy Żydzi, luteranie i cudzoziemcy, wreszcie rodziny galicyjskich urzędników pochodzenia austriackiego wtapiające się szybko w polskość. A do tego – wyłamujący się z prostego opisu Poznaniacy czyli ziemiaństwo Wielkiego Księstwa Poznańskiego.
„3a. Karol Stanisław Radziwiłł (1669-1719) — RM 271 — siostrzeniec Jana III Sobieskiego, prawnuk Mikołaja “Sierotki”, pradziad Karola “Panie Kochanku”.”
Karol Stanisław był dziadem, a nie pradziadem „Panie Kochanku”.